Sprawy trans-miastowe cz. 2

W pierwszy dzień świąt obudziłam się na szpitalnym łóżku. Cieszę się, że się zgłosiłam, bo na prawdę mocno bolało. Szczerze – uważam że warto zapobiegać niż leczyć a nie chciałam doprowadzić główki do stanu z maja. Tak więc zapewne będę tu góra kilkanaście dni, aby zmienić dawki leków na skuteczniejsze, lub w ogóle zmienić przyjmowane substancje.

A taką oto mam choinę:

Co nie zmienia faktu, że stresio gryzie. Chciałabym być teraz w innym miejscu i spędzać święta w bardziej kameralnej atmosferze ale jak mówi pewien frazeologizm: co się odwlecze to nie uciecze.

Do samej w sobie prokrastynacji podchodzę bardzo ostrożnie, uważam że nie raz dobrze odłożyć coś na później, żeby zebrać siły i ciekawe pomysły, ale gdy opóźni się zbyt wiele rzeczy, to zbiera się ich zbyt wiele, przytłaczają. Ale bardziej chodziło mi o czas spędzony z Amelką – coś czuję że zabookuję bilet na pociąg w pierwszej chwili, gdy obie będziemy poza szpitalem ❤️‍🔥

A że wcześniej pisałam o stresie – szukałam sposobu jak mogłabym go rozładować. Do leków „anksjo” dostęp mam utrudniony a i na spacer nie mogę wyjść. Dlatego pomyślałam, o tym jak ostatnio, gdy czułam się spięta przelałam napięcie na papier (a raczej klawiaturę) w postaci wpisu „Sprawy trans-miastowe, czyli pomieszanie z poplątaniem na pobudkę”…

Tak więc przed wami „sprawy trans miastowe” w wydaniu numer dwa

Wrońsk i Gdaslau jako rozwinięcie pomysłu na Krauszawę i Warkrau

Pomyślcie jakie to by były ciekawe miejsca… Wrońsk jako wariacja na temat Wrocławia z elementami Gdańska. Równie piękne byłoby chyba miasto Gdaslau – to z kolei Gdańsk, do którego zawitał powiew wiatru wprost ze stolicy Dolnego Śląska, jako że Breslau to dawna, niemiecka nazwa Wrocławia, która brzmi dla mnie dużo bardziej gładko niż ta szorstka polska.

Aż mi się uśmiech ciśnie na twarz, kiedy oglądam to, co stworzył tym razem Gemini. Dobrze mu w tym idzie. Można przymrużyć lekko oczy i uznać, że te miejsca istnieją na prawdę. Dla osoby, która nigdy nie była w żadnym z tych miast-inspiracji można skłamać że to autentyczne miejsca. To znaczy – Gemini robi dobrą robotę. 😉

A co my tu mamy 😝 wrocławski ratusz nad Motławą i Gdański żuraw na wrocławskim rynku

Jakie to piękne miasto z tego Gdaslau 🩷 Gotycki ratusz to z pewnością wielką atrakcja turystyczna. Ostre łuki i strzeliste wieże – kwintesencja gotyku – na pewno ma swoje miejsce na każdej pocztówce. Czerwona – ceglana klinkierowa elewacja lśni w słoneczne dni ☀️ tak samo jak biała frontowa ściana szczytowa przywodzi na myśl najwspanialszym katedrom.

Każdy turysta, który odwiedza Gdaslau odwiedza też tutejszy ratusz – to punkt, który nie może być pominięty. A jakby komuś było za gorąco (w końcu najwięcej turystów pojawia się w wakacje) to obok płynie Motława, która trochę schładza lipcowy skwar. Pamiętajcie tylko, by w niej nie pływać – ruch jest duży i może stać się tak, że kogoś kopsnie ostry dziób turystycznej gondoli, a wtedy ałć 🥵

Tak samo we Wrońsku głównym punktem turystycznym od lat pozostaje stary żuraw. Jakie było jego pierwotne przeznaczenie… Som czort 👹 pieroński wie. Być może (jak Dolny Śląsk to kopalnie) kiedyś ładowano nim węgiel wydobyty z kopalni trochę bardziej na południu i dalej importowano… Kto wie.

Ale jedno jest pewne. Grymas lokalnych mieszkańców musiał być przeogromny. Dziś, gdy z jakiegoś zakładu przemysłowego śmierdzi na całą okolicę, na lokalnych forach internetowych od razu wylewa się morze skarg. Wtedy internetu nie było, dlatego dowody się nie zachowały.

Można jednak przypuszczać że ówcześni „lokalsi” mieli sporo do powiedzenia na temat wszechobecnego węglowego pyłu. Cokolwiek nie powiedzieli by kilkaset lat temu, dziś Wroński żuraw pozostaje główną atrakcją miasta. 📸

Jak „Manhattan” góruje nad rynkiem Gdaslau i jak pomnik Fontanna Neptuna znalazła się przed Halą Stulecia

Niewątpliwie na przestrzeni lat zmieniały się też stosunki mieszkańców Gdaslau do osiedla wieżowców przy Placu Grunwaldzkim. Budowa wysokich na 16 pięter bloków w latach 70. były inwestycją co najmniej kontrowersyjną.

Obecnie – wizerunek wieżowców, które nazywane są pieszczotliwie „Manhattanem” lub „sedesowcami” ocieplił się znacząco. Ich okrągłe, płynne kształty stały się ciekawostką, czymś co nie psuje wizerunku miasta, a dodaje mu wręcz uroku. Jak to by było fajnie mieć apartament na ostatnim piętrze jednego z nich. Widok na stare miasto i zatokę musi być niesamowity 😘

Jakże zazdrośni musieli być mieszkańcy Wrońska, gdy przed tamtejszą Halą Stulecia stawiano Fontannę Neptuna. Ale to zrozumiałe. W końcu to południe Polski a nad morze w linii prostej jest blisko 400 kilometrów. W dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy to stawiano obie budowle (oryginalna fontanna w Gdańsku jest dużo starsza) taka podróż mogła zajmować cały dzień. A i bilety kolejowe 🚅 nie były tanie.

Chociaż trzeba przyznać że efekt stanowczo zapiera dech w piersiach. Ogromna, betonowa Hala Stulecia, według niektórych przekazów największa kopuła od czasów rzymskich i ona – niewielka aczkolwiek piękna fontanna ⛲, której wody miały być namiastką morza. Jej patron – Neptun – również mityczny król morskich fal stoi dumnie na piedestale w miejscu z którego bliżej w góry niż nad morze.

Trochę konkluzji i ciekawych przemyśleń

Podsumowując – tak zupełnie na poważnie – szkoda że współczesna sztuka konserwatorska ma obecny kształt. Szkoda, bo unicestwia to wiele ciekawych pomysłów. Historycznie budowle były udoskonalane na przestrzeni wieków. Pałace, kamienice i katedry przebudowywano zachowując ducha epoki, w którym powstały jednocześnie naznaczając je elementami będącymi dała ówczesnych nowoczesnymi.

Dlatego współczesny pomysł, by zabytki „zatrzymywać w czasie” jest sztuczny. Prowadzi to raczej do ich zniszczenia, gdyż stare konstrukcje niejednokrotnie nie sprostają współczesnym wymaganiom. Ciężko znaleźć chętnych na ich renowację, bo nie można ich przystosować i uwspółcześnić w stopniu, który często umożliwiałby adaptację pod współczesny użytek. W efekcie stoją niszczejąc 😢

Niejednokrotnie, gdy ingerowano w historyczną tkankę miejską początkowo budziło to odrazę, by po latach stać się ikoną architektury. Tak było między innymi z paryską Wieżą Eiffla, czy nowojorską Statułą Wolności. 🌃


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *